środa, 24 lipca 2013

[00] Prolog

MUZYKA - wybierz z playlisty utwór "American Idiot" (w miarę dodawania rozdziałów będą się także pojawiały nowe utwory)

   Sean myślał, że tutaj wszystkie jego dotychczasowe problemy znikną i dadzą mu spokój, że będzie mógł rozpocząć coś w rodzaju nowego życia, z czystą kartoteką i nieco odświeżonym wizerunkiem, ale chyba się pomylił.
   Już pierwszego dnia po przybyciu do Nowego Jorku przyczepił się do niego jakiś dziwny chłopak. Krzywo chodził (chyba kulał na jedną nogę), a ciemne, kręcone włosy chował pod czarną czapką opadającą luźno na kark. Nie wyglądał na dzieciaka z ulicy, co odróżniało go od większości ludzi mijanych przez Seana w tej okolicy. Miał może z szesnaście czy siedemnaście lat, a przynajmniej na tyle wyglądał.
   - Jak tam, bracie? - zagaił, kiedy chyba już po raz piąty spotkali się we wschodnim Bronksie. - Chcesz trochę? - wysunął z kieszeni kurtki torebkę landrynek.
   Sean zbył go milczeniem i odszedł kilka kroków. Właśnie próbował okraść wychodzącą z baru po drugiej stronie ulicy kobietę, żeby zdobyć trochę pieniędzy i w końcu zjeść jakiś porządny lunch, a ten idiota zaczynał go nieźle wkurzać.
   - Jak chcesz - wzruszył ramionami ciemnowłosy. - Ale sporo tracisz. Są naprawdę dobre - wrzucił sobie do ust czerwony cukierek. - Tak w ogóle, nazywam się Brian Ellis.
   - Sean Eulk. Miło poznać - rzucił ironicznie chłopak. - A teraz, bądź łaskaw się na chwilę zamknąć, bo usiłuję załatwić sobie pieniądze na lunch - schylił się, aby poprawic sznurówki starych, znoszonych converse'ów, które zwinął ze sklepowego magazynu gdzieś w stanie Illinois.
   Już miał podkraść się w kierunku kobiety, kiedy Brian chwycił go od tyłu za ramię.
   - Mam lepszy pomysł - oznajmił. - Znam lepsze miejsce, gdzie będziesz mógł najeść się do syta i to kompletnie za darmo - uśmiechnął się szeroko i pociągnął go w stronę przystanku metra.
_________________
No, czyli zaczynamy.
Trochę się wszystko opóźniło, i chyba opóźni się jeszcze trochę, bo od trzydziestego jadę na tydzień do Londynu na obóz językowy i nie wiem, u jakiej rodziny przyjdzie mi mieszkać.
Prolog krótki, bo krótki, ale jakoś chyba nie ma potrzeby zawierać w nim więcej informacji, poza tym jest to na razie jedyna część opowiadania, której nie opowie nam główna bohaterka.
To by było chyba na tyle.
Pozdrawiam ciepło,
Cece.

2 komentarze:

  1. Zaciekawiło mnie! Czekam na następny rozdział!!
    Jedziesz na obóz językowy do Angli?! ALe ci zazdroszczę!
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zaciekawiłaś mnie wstępem. Pomysł fajny, Sean już jest moim ulubieńcem :D Czytam dalej ;)

    ~Alis~

    OdpowiedzUsuń